I zaczęły się pierwsze mebelki....
Z dnia na dzień coraz mniej kartonów i jednocześnie coraz więcej kroczków do przodu. No niestety nie uda nam się przeprowadzić teraz jak planowaliśmy, ale ze spokojem odczekamy jeszcze te dwa tygodnie. Wyznaczyliśmy sobie termin ostateczny na 15-go września .
Wczoraj zawiesiliśmy moją lampę kryształową w salonie. Kurcze godzinę mi zeszło przywieszanie wszystkich zawieszek z kryształami. 6 rządków haczyków po 18 sztuk, co dało 108 zawieszek. Wieszałam według wzoru żeby wyszło jak należy. Wszystko popakowane w ponumerowane woreczki więc problem żaden tylko czasu dużo to zajęło, bo wszystkie haczyki trzeba było odginać. Mało tego - plafon jest z blachy lustrzanej i wieszałam to w rękawiczkach ( dołożonych do lampy !!! ) żeby nie zamazac paluchami. No cóz, czasu zeszło, ale warto było. Efekt wieczorem jest nieziemnki. Kryształy odbijają światło na ścianach. Oliwka to dzisiaj co chwila ją włączała, bo tak jej się spodobało. Ale jak zwykle zdjęcie to nie to co real...
W dzień...
I wieczorkiem...
Dzisiaj mój mężuś malował górny hol, a ja zabrałam sie za naklejanie moich napisów nad wyspą. Rany ta wczorajsza lampa to przy tym pikuś. Myślałam, że tak hop-siup sobie odkleję spód, przyłożę do ściany i odkleję resztę. A gdzie tam!!!! Gdyby mi mąż nie pomógł to juz bym dawno tym rzuciła z nerwów. Napisy trzymały się podkładu jak diabli i sporo się namęczyliśmy żeby je podkleic pod wierzchnią warstwę. Ale jakoś poszło i efekt mi sie bardzo podoba. Na tej białej ścianie wygląda bosko. W związku z tym, iż co nieco mi zostalo, to między szafkami nad kuchenką pod szybę zamiast dawac fototapetę, wykorzystam część tych naklejek, co da ciągłość tematu. Wykorzystam to co jest i już.
Dzisiaj też włożyliśmy lampki w salonie, na korytarzu i w kuchni, ale zapomniałam je sfotografować, Na razie tylko w kuchni daliśmy halogeny, bo tam będą najbardziej potrzebne. Te trzy lampki nad wyspą też mają bardzo mocne światło i zastanawialiśmy się czy ich nie wymienic na słabsze, ale chyba te zostaną. Mi bardziej pasują.
Dzisiaj zaczęliśmy już pomału składanie mebelków u Oliwki. Wczoraj rozłożyłam u niej dywany żeby się wyprostowały, bo leżały zwiniete w rulon od paru miesięcy więc muszą dojśc do siebie. Mały zielony (trawniczek jak go nazwała Oliwka) będzie przy łóżku, natomiast różowy gdzieś na środku pokoju. Jak to shaggy, są bardzo mięciutkie i mała zdążyła się już na nich wytarzać..
Na pierwszy ogień poszło Oliwii łózko i materac. Złożenie zajęło nam jakieś 10-15 minut. Wszystko idealnie dopasowane. Kupowałam je na allegro z firmy Kadm Francke.
Oczywiście materac już był przez małą wypróbowany . Materace kupowałam tez przez neta (jak wszystko zresztą) od producenta - Comfortbe. Za Oliwki (120x200 ) i nasz (180x200) zapłaciłam jakieś 1800 zł. Materace są z kieszeniowymi sprężynami i pianką memory z pamięcią kształtu. Nie powiem, sa bardzo wygodne więc mam nadzieję sie w końcu wysypiać, bo nasze obecne łózko to masakra - twarde i sztywne g....o.
No i zachęceni szybkością z jaką poszło nam złożenie Oliwii łóżka postanowiliśmy zabrac się za jej meble i tu już tylko rozłożyliśmy biurko i powkładaliśmy kołki i śrubki, bo zastał nas wieczór. Ja z mężem mogłabym siedziec i składać to do późna, ale trzeba było jechac małą zagonić do wyrka. Tak więc biurko w rozsypce i kończymy jutro. Do tego tylko będzie regał i panel magnetyczny na ścianę i w zasadzie Oli mogłaby juz mieszkac
Jak nam się uda jutro wszystko poskładać, to nie omieszkam wrzucić foteczki. Ja sie nie moge doczekać złożenia mojego łoża....
No, to tyle na dzisiaj. Jutro o 6 pobudka i na budowę !!! Dwa tygodnie urlopu miałam i zamiast spac do południa, to ja od po 6-tej co dzien na nogach. Ale co tam ! Jeszcze trochę i będę gniła w niedzielne poranki u siebie....